System opustów przedłużony do 1 kwietnia 2022 roku – czyli co rząd przygotowuje prosumentom na prima aprilis? (RELACJA)

Wczorajszym zwrotem akcji w batalii o przyszłość systemu prosumenckiego okazało się wycofanie się z Sejmu posłanki Jadwigi Emilewicz ze „zbyt głęboko” zmodyfikowanym projektem poselskim. Zaproponowane w nim zmiany miały być łagodniejszą wersją (opusty 1:1) rządowej propozycji zmian systemu rozliczeń prosumentów. Projekt trafił do kosza. Wszyscy zastanawialiśmy się co będzie dalej i po pełnym emocji dniu praktycznie zamykając laptopy w redakcji dowiedzieliśmy się, że do gry dołączył kolejny projekt, także poselski, pod przewodnictwem posła Marka Suskiego – nagle, bez zapowiedzi, pod numerem 1704. Kilka godzin później odbyło się już pierwsze czytanie w sejmowej komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych (ESK). Według stanu na dzień dzisiejszy wiemy, że system opustów będzie obowiązywał do 31 marca 2022 roku. Jednym słowem: Epika, fotowoltaika, dramat. Stary-nowy projekt poselski powrócił niczym bumerang

Szybka ścieżka legislacyjna – krótka opowieść

Pomysł modyfikacji systemu rozliczeń pojawił się w maju 2021 roku. Ministerstwo klimatu i środowiska przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o OZE, który zakłada likwidację systemu opustów, będącego właściwie motorem prosumenckiej rewolucji w Polsce. Od lipca procedowany był poselski projekt autorstwa posłanki Jadwigi Emilewicz, która postulowała łagodniejsza formę zmian (opusty 1:1, prosument zbiorowy i wirtualny). Do poselskiego projektu wprowadzono tak głębokie zmiany, że pod koniec ostatniego posiedzenia ESK Emilewicz poinformowała, że nie podpisze się pod dokumentem. Wczoraj była wicepremier poinformowała, że wycofuje projekt z Sejmu, co spotkało się z aprobatą opozycji, ale też części branży. Nie musieliśmy się właściwe długo zastanawiać co dalej. Późnym popołudniem na stronie Sejmu pojawiła się informacja, że odbędzie się kolejne posiedzenie komisji ESK, ale nad nowym projektem poselskim nowelizacji ustawy o OZE z drukiem sejmowym nr 1704. Fotowoltaiczny bumerang wrócił, szybciej niż nam się wydawało, z tym że przepisy będą procedowane od nowa.

Komisja

Wczoraj o 20:00 ruszyło pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o OZE oraz niektórych innych ustaw. W uzasadnieniu do projektu czytamy, że nowe przepisy „umożliwią korzystanie ze wsparcia energetyki prosumenckiej przez grupy odbiorców energii, które dotychczas nie miały takiej możliwości, wprowadzając wariant „prosumenta zbiorowego energii odnawialnej” w ramach budynków wielolokalowych oraz „prosumenta wirtualnego energii odnawialnej” (opierającego się na koncepcji przypisania określonej części produkcji z oddalonej instalacji OZE do danego punktu poboru energii)”. Projekt dostosowuje także przepisy do dyrektywy RED II oraz „doprecyzowuje przepisy w celu uniknięcia niekorzystnych dla prosumentów interpretacji”, cokolwiek to znaczy.

Projekt złożyło 25 posłów, których reprezentuje Marek Suski, będący jednocześnie przewodniczącym komisji ESK. Suski powiedział już na początku posiedzenia, że ta ustawa „jest praktycznie poza dwiema małymi zmianami ta sama, którą komisja już przyjęła”. Dodał, że Marszałek Sejmu uznała, że należy rozpocząć od nowa prace nad tą ustawą i skierowała 28 października nowy projekt do pierwszego czytania. Komisja postanowiła przystąpić do czytania bez zachowania 7-dniowego terminu od doręczenia druku posłom. Nie przeprowadzono także debaty z udziałem strony społecznej w sprawie zasad ogólnych nad projektem, którą przewiduje się zgodnie z regulaminem, gdyż jak wskazał Suski, przeprowadzono już nad tym projektem debatę, a obecnie procedowany nie różni się znacząco od poprzedniego.

Suski wyjaśniał, że chodzi o to, aby warunki na rynku OZE były “w miarę partnerskie”. Do tej pory na rynku dostępna była bardzo duża pomoc państwa – “od teraz będzie mniejsza”. Dodał, że idea prosumencka została zamieniona w ideę małych przedsiębiorstw produkujących energię elektryczną. Ze wskazanych badań wynika, że 75 proc. instalacji fotowoltaicznych powstało ponad potrzeby prosumenckie.

– Ci którzy zainwestowali, to zainwestowali w produkcję energii, a przy okazji konsumują ją na swoje potrzeby. Część chcieli oddawać i tyle samo chcieli pobierać, czyniąc z sieci darmowy magazyn energii. Ten projekt ma doprowadzić do tego, co jest obecnie w UE, aby prosumenci również inwestowali w magazyny energii i nie doszło do przesilenia sieci i wyłączeń – uzasadniał Suski.

Obecny na sali poseł Paweł Poncyljusz wskazał, że najbogatsi już zbudowali instalacje fotowoltaiczne, teraz gdy ci najbiedniejsi chcą zainwestować i są dostępne instrumenty na rynku, zmienia się system rozliczenia. Wiele instytucji finansowych zaczyna oferować kredyty, leasingi i inne instrumenty. Obecnie z rozliczeń opustów korzystają bogatsi, których stać było wyłożyć około 20 tys. zł. Po drugie, ta „przesada” w wymiarach instalacji powoduje, że tę energię niewykorzystaną prosumenci odbierają zimą. Poncyljusz zastanawiał się, co się stało od ostatniego posiedzenia komisji, aby “w ekstraordynaryjnym tempie pisać ustawę, uruchamiać całą procedurę publikacji i wprowadzać ją przez Marszałek Sejmu”. Przypomniał, że były wiceminister energii Krzysztof Tchórzewski przygotował system rozwoju instalacji przydomowych (jak program Mój Prąd – przyp. red.), a obecnie jest w grupie inicjatorów projektu poselskiego.

Do uwag odniósł się sam Tchórzewski. W gwoli wyjaśnień wskazał, że program Mój Prąd, który osobiście przygotował zakłada, że będzie wykonanych 250 tys. instalacji, na które zabezpieczono budżet. Wtedy rozeznanie na rynku wskazywało, że Polska będzie mogła wybudować ich zaledwie 100 tys. Zauważył, że Polakom spodobał się program, a chętnych było bardzo dużo, w efekcie był przedłużany 3-krotnie. Dziś w Polsce zostało wykonanych zamiast 250 tys. – 750 tys. instalacji fotowoltaicznych.

– Dziś jest duży problem z sieciami energetycznymi i musimy brać to pod uwagę, czy zdecydujemy się na system opustów, czy zdecydujemy się na jeszcze dodatkowych 250-300 tys. instalacji i doprowadzimy do tego, że będziemy mieć wyłączenia prądu, przepalenia sieci i duże kłopoty w instalacjach – powiedział Tchórzewski.

Dodał, że “ci, którzy wystartowali w programie, będą mieli energię tylko wtedy, gdy będzie świecić słońce. Energia jest magazynowa w sieciach, w związku z czym trzeba pewne elementy zmodernizować”.

Suski wskazał, że w praktyce pierwsze czytanie nad tym projektem jest przeprowadzane po raz kolejny i wszystkie argumenty już padły, w związku z tym zaproponował poddanie głosowaniu od razu. Tak też się stało.

Rząd przekonuje, że rozwiązania mają pomóc długofalowo

Na posiedzeniu był także obecny wiceminister klimatu i środowiska oraz pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska. W nawiązaniu do stwierdzenia Pawła Poncyljusza, że ustawa ma ograniczyć w praktyce rozwój fotowoltaiki, apelował, aby nie mówić nieprawdy i nie operować kłamstwem. Rozwiązania w poselskim projekcie ustawy mają doprowadzić w długofalowej perspektywie do rozwoju prosumentów, aby mogło być ich nie 700 tys., a 2-3 miliony za kilka lat.

Wyjaśniał, że net-billing jest sprawiedliwym systemem prosumenckim – jest korzystny dla systemu elektroenergetycznego i prosumentów. Prosumenci w nowym modelu oraz w przypadku przejścia na taryfę G12, będą mogli zaoszczędzić rocznie 1600-1700 zł w stosunku do gospodarstwa, które nie posiada instalacji fotowoltaicznej.

Zyska poinformował, że 28 października nawiązano już kontakt z samorządami, które prowadzą projekty parasolowe. Rząd chce uwzględnić słuszne roszczenia beneficjentów tych programów, tak aby samorządy mogły zrealizować programy w ramach podpisanych umów z beneficjentami i nie ponosili negatywnych skutków zmian. Wiceminister zapowiedział, że w ramach poprawek w dalszym procesie przewidziane będą poprawki wspierające samorządy.

Prima aprilis dla fotowoltaiki?

W ramach poprawek przegłosowano, aby wejście ustawy nastąpiło nie 1 lutego 2022 roku, jak przewidywano w projekcie poselskim Emilewicz, a 1 kwietnia 2022 roku. Preferencyjne będą zgłoszenia wniosków o przyłączenie do 31 marca 2022 roku, gdzie prosumenci będą mogli się „załapać” na system opustów. Od 1 kwietnia wnioski będą składane w ramach net-billingu.
Jeden z posłów zadał pytanie do wiceprezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) Tomasza Sikorskiego, czy poprawki gwarantują, że w przyszłym roku będą mogli się podpiąć prosumenci w liczbie np. 300 tys. Sikorski w odpowiedzi podkreślił, że prosumenci mogą się cały czas podpinać do sieci. Wprowadzenie nowego systemu spowoduje, że prosumenci będą bardziej ostrożni z perspektywy wprowadzania energii do sieci. Spowoduje to, że będzie się zwiększać autokonsumpcja w wyniku instalowania magazynów energii na własne potrzeby.

– Z perspektywy funkcjonowania systemu potrzebujemy prosumentów. Prosumentem jest osoba, która produkuje energię i w tym samym czasie ją odbiera – podkreślił Sikorski.

Wszystkie poprawki jak i sam projekt został ostatecznie przyjęty. Sprawozdawcą została posłanka Iwona Arendt.

Dramat polskich regulacji sektorowych

Branża, prosumenci obecni i przyszli oraz wielu naszych czytelników nie jest w stanie dokładnie zrozumieć ostatnich działań w zakresie zmian systemu prosumenckiego, jak i całej ścieżki legislacyjnej. Ostatnie dwa dni pokazały chaos legislacyjny, który w połączeniu z brakiem powszechnej i rzetelnej debaty na temat potrzeby zmian systemu prosumenckiego i rosnącym brakiem zaufania do działań rządu, mogą okazać się szkodliwe w procesie transformacji energetycznej. Szybkość procedowania nowego projektu poselskiego powinna cieszyć, ale budzi wątpliwości fakt, że przed pierwszym czytaniem nie przeprowadzono debaty z uczestnikami rynku. Procedowanie projektu odbywa się właściwie bez głosu społecznego.

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej kliknij tutaj.